środa, 12 sierpnia 2015

Damy sobie radę...



Ach te upały! Nie idzie już czasem wytrzymać,dziś trochę pokropiło ale to za mało. Co zdążyłam już zauważyć,że moja "przyjaciółeczka" nie lubi słoneczka. Tam gdzie mi blednie po opalaniu robi się różowe ale na następny dzień przechodzi,gorzej jak mam gdzieś "świeżaka"-swędzi wtedy niemiłosiernie. Całe szczęście że tych krwistych zmian mam już tylko parę. Przez ostatnie dwa tygodnie moja łuszczyca buntowała się znacznie. W dwóch miejscach pojawiła się tam gdzie już zdążyło się zagoić i zblednąć co mnie zbiło z tropu;( pan Zdzisław uprzedzał,że tak może być,więc smarowałam dalej. I faktycznie już zniknęły.

Ogólnie to z nowych zmian mam na nodze dwa punkciki,kilka próbowało się na starych zmianach reaktywować ale się poddały po posmarowaniu. Co mnie zadowala to to,że łokcie w końcu ruszyły i wyglądają o niebo lepiej.Sami oceńcie czy jest poprawa ;)
Po kolei:

Głowa: jest znaczna poprawa,zostały może 3 małe zmiany które jeszcze sobie mieszkają na mojej czaszce :D,ale jest o wiele lepiej,już się po prostu nie "sypię"

Plecy bez zmian,czyli czyste

Nogi z tyłu czyste,poza paroma małymi punktami przebarwionymi

Nogi z przodu bledną:




Kolana też się robią ładniejsze,choć idzie to powolutku






Łokcie coraz ładniejsze:



I wklejam zdjęcie "świeżaków":



Ja jestem zadowolona z postępów,jeszcze trochę a będę szczęśliwa i będę mogła się cieszyć czystym ciałem. Czekam na to z utęsknieniem. Chociaż tak szczerze to cieszę się tym co jest teraz,korzystam z lata ile się da,jeżdżę z rodziną na kąpieliska i nikt na mnie dziwnie nie patrzy...cudowne uczucie...naprawdę:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz