środa, 27 stycznia 2016

Blisko...znowu mam nadzieję...



Witam po długiej przerwie. Nie było mnie tu bo przechodziłam lekkie załamanie...Otóż łuszczyca dawała mi się nieżle we znaki. Na głowie miałam totalną masakrę, doszła mi zmiana za uchem, na ramieniu, na brzuchu, w pachwinie. Nie robiłam zdjęć bo po pierwsze nie miałam ochoty, po drugie widok nowych zmian działał na mnie bardzo przygnębiająco. Po kolejnych dwóch miesiącach szukałam i jeszcze raz szukałam wyjścia. Stwierdzam że maść działa, ale co posmarowałam, robił się stan zapalny, brązowa skórka i zmiana znikała, zostawała tylko przebarwiona skóra. Jednak  pojawiały się ciągle nowe zmiany w innych miejscach i "tak w kółko Macieju". Tam gdzie mogę zakryć to mi nie przeszkadza ale na głowie i za uchem to już mi przeszkadzało... głowa była w takim stanie jak na początku stosowania maści, płaty skóry schodziły z głowy, straciłam dużo włosów. Maść jest za agresywna na głowę. Postanowiłam przejść na dietę, już piszę na jaką i co zażywam.


Od miesiąca jestem na diecie bezglutenowej, bez nabiału i jej pochodnych ( bez laktozy, ale są w sklepach jogurty i sery bez laktozy ;) ) oraz bez warzyw psiankowatych czyli ziemniaków, papryki, pomidorów, bakłażanów. Codziennie zażywam:

vit d 4000 j.m plus vit K2
olej z wiesiołka
tran
magnez
wapno
vit c 1000
olej lniany
ostropest plamisty 3 łyżki
zioła: pokrzywa, wrzos, skrzyp polny



Po miesiącu diety widzę duży efekt, suplementy i zioła zażywam od paru miesięcy jednak dopiero po diecie widzę efekty. Nie wyskakują nowe zmiany, stare się goją, zostało mi dużo przebarwień, skóra jest mega wysuszona. Tam gdzie są jeszcze zmiany dalej smaruję maścią zeja oprócz głowy. Na głowę daję olejek rycynowy na parę godzin (6-8 godzin). I jest dobrze. Oto zdjęcia z dzisiaj:


Nogi:









Kolana:




Łokcie:



Sami oceńcie jak to wygląda,według mnie jest lepiej. Zostały przebarwienia i trochę zmian między innymi kostki i trochę na nogach. Reszta ciała  czyściuśka ;)

piątek, 20 listopada 2015

Kiedy to się skończy...


Witam po dwumiesięcznej przerwie. Nie miałam czasu na dodawanie postów z przebiegu mojej walki z naszą "koleżanką". Starszy synek poszedł do przedszkola, trochę musiałam do tego przywyknąć, nowa sytuacja odbiła się trochę na mnie ale do rzeczy. Przez okres dwóch miesięcy łuszczyca dała mi się we znaki. Kiedy myślałam już że idzie wszystko do przodu i łuszczyca w końcu odpuściła, jak możecie się domyślać, postanowiła "koleżanka" odwiedzić moje ciało :(

Upodobała sobie prawą nogę, gdzie od samego początku miałam z nią najmniej problemów. Wyskakują nowe z miany, które po posmarowaniu robią się większe,potem robi się stan zapalny i schodzi brązowa skóra. Dobijające bo ile jeszcze będzie wyłazić?

Smaruję dziennie po 4 razy, po rozmowie dzisiaj z panem Zdzisławem, zaczynam częstsze smarowanie aby przypiec naszą "kumpelę". Mija już się 7 miesięcy, mam chwile zwątpienia, w przyszłym roku mam wesele od męża rodziny, chciałabym jako tako wyglądać...

Dobra, wklejam zdjęcia robione miesiąc temu,potem wkleję dzisiejsze. To do dzieła:
Aha, plecy,klatka piersiowa, brzuch- czyste. Na dekolcie miałam ale zeszło po smarowaniu.


Noga prawa: miesiąc temu



Lewa noga:



Łokcie:


  To w skrócie. Teraz wklejam aktualne:

Prawa noga:





Lewa noga: na dole nowa zmiana:






Kolano:



Na lewej nodze koło uda nowe zmiany ale już "przypieczone"




Łokcie:





Głowa ciut gorzej ale też bez tragedii, parę zmian. Ogólnie rzecz biorąc najlepiej ze zmianami miałam latem, były praktycznie niewidoczne. Zimno i brak słońca i pozytywnej energii daje się we znaki. A tak bym chciała być już czysta...Oby się kiedyś udało...

wtorek, 15 września 2015

Uuuuu....nieciekawie...

Witam was wszystkich po miesiącu. Był to dla mnie bardzo intensywny miesiąc,wykorzystałam go w pełni ciesząc się w miarę fajną skórą. Byłam na weekend na Słowacji,gdzie kąpałam się w ogromnym basenie,po prostu było świetnie,oczywiście zmiana klimatu odbiła się momentalnie na mnie,na następny dzień nos miałam "zawalony".Teren jest tam górzysty,więc organizm dostał szoku,powietrze czyściutkie,wstaje się tam rześkim,pełnym siły...ale trzeba było wracać do tych naszych spalin...

Jeżdziłam z dziećmi na basen,żeby coś miały z tych wakacji,bo nie wiadomo jak długo potrwa ten piękny stan. A już coś się dzieje. No to przejdę do sedna:

Akurat przechodzi mi  kolejne przeziębienie,nie wiem czy to zasługa pogody czy mikstury Słoneckiego którą piję od jakiegoś czasu,bodajże 3 tydzień ,mikstura ma na celu oczyszczanie i gojenie jelit i jak czytałam na stronie to może pojawić się z początku pogorszenie bo organizm wydala toksyny z jelit. Tak samo jest z moją "koleżanką". Pojawiły się nowe zmiany,parę wykwitów,nie są wielkie ale trochę mnie  to zasmuciło. No cóż,wiem że mam problem z jelitami a już po porodzie to w ogóle totalne pogorszenie,stąd pewnie łuszczyca na moim ciele.

Wstawiam zdjęcia.

Głowa już lepiej dzięki balsamowi

Plecy dalej czyste:



Nogi:



Druga noga:jest trochę nowych ognisk:



Kostki:





Łokcie :


                                 
                                                                                                                  
                                                                                                                       

Kolana:

                                

Nie jest najgorzej ale tak się boję żeby na zimę coś nie wyskoczyło...staram się jeść zdrowo,piję dalej pokrzywę,biorę suplementy,piję czarnuszkę oraz miksturę. Oby nie było gorzej...

środa, 12 sierpnia 2015

Damy sobie radę...



Ach te upały! Nie idzie już czasem wytrzymać,dziś trochę pokropiło ale to za mało. Co zdążyłam już zauważyć,że moja "przyjaciółeczka" nie lubi słoneczka. Tam gdzie mi blednie po opalaniu robi się różowe ale na następny dzień przechodzi,gorzej jak mam gdzieś "świeżaka"-swędzi wtedy niemiłosiernie. Całe szczęście że tych krwistych zmian mam już tylko parę. Przez ostatnie dwa tygodnie moja łuszczyca buntowała się znacznie. W dwóch miejscach pojawiła się tam gdzie już zdążyło się zagoić i zblednąć co mnie zbiło z tropu;( pan Zdzisław uprzedzał,że tak może być,więc smarowałam dalej. I faktycznie już zniknęły.

Ogólnie to z nowych zmian mam na nodze dwa punkciki,kilka próbowało się na starych zmianach reaktywować ale się poddały po posmarowaniu. Co mnie zadowala to to,że łokcie w końcu ruszyły i wyglądają o niebo lepiej.Sami oceńcie czy jest poprawa ;)
Po kolei:

Głowa: jest znaczna poprawa,zostały może 3 małe zmiany które jeszcze sobie mieszkają na mojej czaszce :D,ale jest o wiele lepiej,już się po prostu nie "sypię"

Plecy bez zmian,czyli czyste

Nogi z tyłu czyste,poza paroma małymi punktami przebarwionymi

Nogi z przodu bledną:




Kolana też się robią ładniejsze,choć idzie to powolutku






Łokcie coraz ładniejsze:



I wklejam zdjęcie "świeżaków":



Ja jestem zadowolona z postępów,jeszcze trochę a będę szczęśliwa i będę mogła się cieszyć czystym ciałem. Czekam na to z utęsknieniem. Chociaż tak szczerze to cieszę się tym co jest teraz,korzystam z lata ile się da,jeżdżę z rodziną na kąpieliska i nikt na mnie dziwnie nie patrzy...cudowne uczucie...naprawdę:)

poniedziałek, 27 lipca 2015

Wierzę w dobre zakończenie ...


Minęły prawie 3 tygodnie od ostatniego wpisu. Ten czas po prostu leci jak szalony. Moi drodzy,muszę Wam napisać,że choć jeszcze się leczę to spełniło się moje największe marzenie w tym roku. Otóż  pojechałam z moją rodziną na basen,bez cienia skrępowania się opalałam w bikini i bawiłam się z dziećmi na basenie. Jakie to uczucie? Sami  chyba wiecie,że człowiek jest przeszczęśliwy. Przejdę do opisu zmian na ciele. Rumieni nie mam już prawie nigdzie,czyli tak jak w ostatnim poście pisałam,plecy,z tyłu nogi bez rumieni. Na nodze gdzie miałam najwięcej zmian i stan zapalny pięknie blednie. Jakiś tydzień temu ku mojemu zaskoczeniu pojawiły się wykwity na zmianie która blednie,ale pan Zdzisław uprzedził że łuszczyca będzie próbowała się odbić,wiec smarowałam je maścią i po kilku dniach zeszło. Kostki i kolana ruszyły,też bledną. Gorzej idzie z łokciami bo tam trochę wyskoczyło plamek i niestety na głowie. Tam idzie najbardziej opornie,nie ma tam nie wiadomo jakiej tragedii ale też nie było na samym początku leczenia,więc prawie 3 miesięczne smarowanie a tam łuszczyca jak się uczepiła tak nie chce zejść.  Dwie nowe plamki mam z boku na brzuchu i koło pośladka,które też smaruję maścią.  Trochę mnie to zasmuciło ale nie poddaję się,bo wiem że znikną jak z wcześniejszymi nowymi plamkami które zniknęły po smarowaniu. Wierzę,że kiedyś nadejdzie ten Dzień,że nie będzie już ani jednej plamki,choć zdaję sobie sprawę,że będę musiała pilnować żeby ponownie nie opanowała mojego ciała.

Przyznam szczerze,że za radą koleżanki podjęłam parę kroków w związku z oczyszczaniem organizmu,bo jak wiemy łuszczyca nie lubi jak pakujemy w siebie niedobre i szkodliwe rzeczy. Większość żywności jest naszpikowana chemią więc staram się w miarę możliwości jeść jak najwięcej zdrowych produktów i przebywać na świeżym powietrzu i być w ciągłym ruchu.

Załączam zdjęcia :

Noga:



Kostki:





Kolana:





Łokieć:





Nowa plamka na brzuchu:



Cieszę się każdą znikającą plamką,walczę aż do ostatniej,trzymajcie kciuki! :)

środa, 8 lipca 2015

Cierpliwości,cierpliwości...



Łuszczyca...tak próbuję ją choć trochę polubić,ale na razie nie potrafię...choć doskonale wiem,że już zawsze będzie we mnie siedzieć. Ale będę dążyć do celu,do końca aż ją osłabię do granic możliwości.

Od ostatniego posta troszkę się zmieniło,na plus i na minus. Od czego by tu zacząć,może od minusów: jak dziś naliczyłam powstały na ciele pojedyncze plamki wielkości główki od szpilki,naliczyłam ich 11. Zaraz maść poszła w ruch i posmarowałam,zobaczymy jak szybko będą znikać. Kolejna nieprzyjemna sprawka mojej kumpeli to głowa.Tam byłam najbardziej zadowolona z efektów,niestety pojawiło się trochę plamek łuszczycowych obok starych które już fajnie się zagoiły. Trochę mnie to zdołowało,ale nie poddaje się. Poniżej wklejam zdjęcie owych kropek,które się pojawiły a potem opiszę plusy ;)







dobra to zaczynam:
Plecki prawie czyste,trochę ta plama jest sinawa ale prawie nie widoczna,więc jestem zadowolona. Nogi z tyłu gdzie były rumienie i pacha również czysta i tak jak z plecami różnią się tylko trochę kolorem od zdrowej skóry. Ruszyły najbardziej oporne miejsca,czyli łokcie,kolana i kostki po smarowaniu maścią a za moment na te same miejsce żelem trzy razy dziennie. Noga gdzie miałam najwięcej ognisk również pięknie blednie.Oto zdjęcia:


Kolana






Kostka



Łokieć



Noga



Poza minusami to plusów jest naprawdę dużo,z czego ogromnie się cieszę. Już zawsze będę musiała codziennie sprawdzać czy aby coś nie wyskoczyło,ale dla choć w miarę normalnego wyglądu jestem w stanie to robić. Nie poddam się!

środa, 1 lipca 2015

Za niedługo dwa miesiące leczenia



Czas tak szybko leci,już prawie dwa miesiące minęły,dokładnie 5 lipca będą równe dwa. No to zdaję relację. Zacznę od głowy,według mnie jest dobrze,choć mogłoby być lepiej,na czubku głowy jeszcze siedzą sobie jakieś zmiany i mąż mówi że kolo tego jakieś próbują nowe powstać,a niech powstają,lepiej teraz co nie? Ogólnie nie swędzi,czasem coś tam zaswędzi ale delikatnie,gdyby nie dzienne wieczorne rytuały z smarowaniem nawet bym nie wiedziała że coś tam mam a jeszcze niedawno cała głowa była w zmianach...także głowę dalej leczymy.

Małe zmiany już fajnie się goją,od ostatniego posta z nowych plamek wyskoczyły mi z 4 kropki które smaruję maścią,więcej nowości nie było. Plecy się już prawie zagoiły,rumień pod pachą też się zagoił,to samo z rumieniami z tyłu na nogach. Z oka,ucha,zmiany zeszły. Noga która była najbardziej poszkodowana przez łuszczycę, również super się goi i blednie. Kostki też się próbują reaktywować i coś tam próbujemy działać,łokcie i kolana jeszcze potrzebują czasu. Ogólnie podobają mi się efekty leczenia,oby tak dalej. Poniżej przedstawiam zdjęcia :



Noga




Plecy



Nogi z tyłu





Mam taką cichą nadzieję,że może w ciągu miesiąca przebarwienia na nodze zbledną i pójdę z dziećmi na basen,a reszta może sobie zostać jak jest,ale to takie małe marzenie :)walczymy dalej...